Czy deweloperzy obniżą ceny mieszkań?
Na dzień pisania niniejszego tekstu sytuacja w kraju jest mocno uwarunkowana przez władze.
Szkoły pozostają zamknięte, na ulicach należy zakrywać twarz a z powodu zamkniętych zakładów fryzjerskich coraz więcej osób pomimo pięknej pogody zakrywa też swoje włosy…
Jak na obecny czas zareaguje branża deweloperska?
Czy dla osób planujących zakup jest to właściwy czas na podjęcie decyzji? A może warto poczekać, aby za mieszkanie nie przepłacić? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć, argumentując swoje stanowisko.
Żeby zacząć od kwestii fundamentalnych należy przypomnieć, że w cenę metra nowego mieszkania wchodzi kilka składowych, m.in. koszt gruntu na którym stanie inwestycja, materiałów niezbędnych do wybudowania, wykonawstwo, czy marża dewelopera. O ile historycznie to inwestor swoim zyskiem, często sztucznie zawyżał cenę ostateczną, którą płacił klient kupujący, o tyle aktualnie ta składowa ceny została zmarginalizowana i budowanie poniżej pewnej ceny staje się po prostu nieopłacalne z powodu rosnących cen przede wszystkim materiałów i „robocizny”. Pokazuje to, że walczyć o klienta mogą więc albo ci, którzy mają w swoim portfelu bardzo atrakcyjne grunty (często nabywane wiele lat temu za dużo niższe niż miałoby to miejsce dziś sumy) albo wyróżniają się w jakiś sposób standardem stawianych budynków mieszkalnych.
Z powyższego akapitu wynika, że aby pojawiła się tendencja spadkowa cen na rynku pierwotnym, musiałoby się to wiązać ze spadkiem cen materiałów budowlanych lub kosztów pracy na tyle widocznym i długookresowym, aby inwestorzy widzieli w tym aspekcie zmianę trendu, a nie tylko korektę wywołaną
„korona-wirusem”.
W innym przypadku sprzedaż musiałaby oscylować na granicy opłacalności, a jak wiadomo, budownictwo wielorodzinne jest gałęzią biznesu, która jak każda inna musi przynosić zysk.
Choć z bydgoskich deweloperów, z którymi rozmawialiśmy, nikt nie planuje obniżek, potwierdzając powyższe rozważania, to nie wykluczane są promocje mające na celu zachęcić do podjęcia decyzji osoby niezdecydowane. Działania takie zwiększają też dynamikę sprzedaży mieszkań o dużych metrażach, będących często tymi najbardziej problematycznymi. Spoglądając wstecz, nie jest to jednak nowa praktyka, ponieważ takie działania marketingowe klienci mieli już okazję obserwować.
Poza przytoczonymi powyżej kwestiami istnieją jeszcze dwie przesłanki mogące przekonać zdecydowanych na zakup nowego mieszkania a rozważających jedynie, kiedy to zrobić.
Pierwszą z nich można określić jako ekonomiczną. Najnowsze, kwietniowe badania Głównego Urzędu Statystycznego wskazały na mocną zmianę oczekiwań konsumentów w kierunku wyższej inflacji w Polsce niż miało to miejsce jeszcze w ubiegłym miesiącu. Co oznacza to w praktyce? Mniejszą siłę nabywczą pieniądza i wzrost cen w całej gospodarce.
Druga przesłanka ma podłoże prawne. Marzec przełamał zastój w liczbie wydawanych pozwoleń na budowę i to mimo bardzo utrudnionej pracy urzędów. Szczególnie wzrost ten był widoczny w przypadku budownictwa wielorodzinnego i firm deweloperskich. Ma to bezpośredni związek przede wszystkim z wchodzącymi w życie w styczniu 2021 r. bardziej restrykcyjnymi uwarunkowaniami energetycznymi, które będą musiały spełniać nowe budynki, a które podwyższą koszty budowy. Cofając się do początku niniejszego tekstu dotyczącego składowych ceny metra, można łatwo prognozować, że koszt ten zostanie przerzucony na klientów kupujących.
Czy warto więc czekać na nadchodzące okazje? Moim zdaniem odpowiedź może być twierdząca tylko w przypadku gdy planowany przez nas zakup dotyczyć ma mieszkania o dużym metrażu, nietypowego, lub w standardzie znacznie przekraczającym przeciętną. W każdym innym przypadku zwlekanie może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego…
Autor Piotr Kaleta
Nadzór Jerzy Wróbel
Koronawirus w marcu nie obniżył cen nieruchomości. Raport cenowy money.pl oraz RynekPierwotny.pl
Pierwsze symptomy koronawirusa w mieszkaniówce
Dane GUS o nastrojach konsumenckich: Polacy spodziewają się wyższej inflacji